Siatkarskie grzmoty na kołobrzeskiej plaży!
Uczestnicy Igrzysk Olimpijskich, medaliści turniejów cyklu World Tour, reprezentantki i reprezentanci Polski oraz krajowa czołówka. Tak silnie obsadzonego turnieju Plaża Open nie miała chyba nigdy w historii.
Do rywalizacji w turnieju głównym stanęli reprezentanci Polski z Piotrem Kantorem/Bartoszem Łosiakiem, Maciejem Rudolem, Michałem Brylem na czele. W Kołobrzegu zagrały także najlepsze polskie pary, zresztą już w pierwszym meczu jeden z najlepszych, najbardziej wyrównanych spotkań rozegrali Piotr Janiak/Jędrzej Brożyniak oraz włoski duet Mauro Sacripanti/Manuel Alfieri. Kapitalne obrony, nieszablonowe ataki czy zacięte wymiany były prawdziwą ozdobą pierwszego dnia zawodów. W roli faworyta turnieju w stu procentach skutecznie wywiązują się jak do tej pory Bartosz Łosiak/Piotr Kantor, który bardzo wyraźnie odprawili z kwitkiem trzy silne duety – Kruk/Rudol, Andrys/Andrys oraz Kądzioła/Ociepski, którzy z powodu urazu Marcina Ociepskiego nie wyszli na mecz z Kantorem/Łosiakiem. Za sporą niespodziankę można uznać fakt zajęcia przez parę Roman Andrys/Adam Andrys miejsca 9-12. Po porażce z parą Kantor/Łosiak, w kolejnej rundzie tym razem po prawej stronie drabinki niespodziewanie ulegli parze Prus/Brandt odpadając we wczesnej fazie turnieju z kołobrzeskich zawodów.
Z kolei w zmaganiach kobiet bez porażki, do półfinałów z lewej strony drabinki awansowały Aleksandra Gromadowska/Marta Łodej oraz Jagoda Gruszczyńska/Dorota Strąg. Już w drugim meczu turnieju „wpadły” na siebie Jagoda Gruszczyńska/Dorota Strąg oraz Monika Brzostek/Agata Ceynowa. Po wyrównanym meczu 21:19; 21:19 dla pary Strąg/Gruszczyńska, na prawą stronę drabinki spadła Monika Brzostek. Olimpijka z Rio de Janeiro, w kolejnych rundach razem z Agatą Ceynową bez problemów poradziły sobie z parami Antczak/Kozłowska oraz Jakuć/Makaruk. Jutro po prawej stronie drabinki Brzostek/Ceynowa zmierzą się z Michaliną Tokarską i Magdaleną Szczytowicz. – Turnieje nadmorskie są dla mnie szczególne. Przede wszystkim ze względu na jedyny w swoim rodzaju klimat, niesamowity urok, szum fal, śpiew ptaków i możliwość gry tuż przy samym morzu. Robimy to, co kochamy i najważniejsze dla nas jest to, że cały czas chce nam się grać, i sprawia nam to ogromną frajdę. A wyniki? To już sprawa drugorzędna, choć oczywiście zawsze lepiej jest cieszyć się ze zwycięstwa, niż martwić porażką – podsumowała Magdalena Szczytowicz.
Info: Piotr Bąk
Foto: Michał Walusza
Teraz grają faceci są grzmoty !
Parę dni temu grały panie były wiaterki.
Ciekawe czy po tej samej grochówce.