Protesty armatorów rekreacyjnych, którzy w związku z czteroletnim zakazem połowu dorszy nie mogą pracować, przyniosły pewien skutek. Porozumienie z ministerstwem nie rozwiązuje wszystkich problemów, daje czas na przetrwanie i podjęcie próby wypracowania uzgodnień z Brukselą.

 

Sytuacja armatorów zajmujących się rybołówstwem rekreacyjnym stała się beznadziejna w chwili wprowadzenia unijnego, 4 letniego zakazu połowu dorsza. W maju przystąpili do protestu domagając się od rządu wsparcia finansowego. Chcieli 120 milionów złotych. Póki co dostaną 20. 

106 armatorów rekreacyjnych zgodnie z zawartym porozumieniem złożyło wnioski do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej o wsparcie finansowe. Jednostki mogą otrzymać do 200 tysięcy złotych. Nie muszą się złomować. To pieniądze na rok - powiedział nam Waldemar Giżanowski, Prezes Stowarzyszenia Jachtów Komercyjno - Sportowych w Kołobrzegu.

Ten rok armatorzy chcą wykorzystać na zmianę przepisów unijnych, „chcemy być podobnie jak rybacy, beneficjentami Brukseli”. 

 

Udostępnij

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to TwitterSubmit to LinkedIn